czwartek, 19 czerwca 2014

Czy wypada?



 Wczoraj biegnąc z Urwiskiem na plac zabaw mijaliśmy starszą Panią,która ledwo szła pod górkę. Gdy my już w pełni korzystaliśmy ze ślizgawki, drabinek i huśtawek, ta starsza Pani dopiero dotarła do bramki placu zabaw. Pogrążeni w zabawie nie zauważyliśmy,że ta starsza Pani zajęła jedną z huśtawek i beztrosko się zaczęła bujać. Jej smutna twarz się rozpromieniła , widać było radość w tych starych szarych oczach.
 Patrząc na tą starszą Panią zrozumiałam jedno,że nie ma słowa nie wypada, w każdym wieku można korzystać z huśtawek na placu zabaw i mieć frajdę. Ta napozór zwykła huśtawka daje tyle radości :)
Powracają wspomnienia tych beztroskich dni,kiedy wracaliśmy do domu po całym dniu spędzonym z przyjaciółmi ,kiedy mama na obiad wołała niezliczoną ilość razy, kiedy szarówka za oknem była początkiem przygody pod namiotami, kiedy zwykłe drzewo na środku podwórka było "bazą", kiedy gra w palanta była ulubionym zajęciem i zrzeszała wszystkich znajomych na podwórku. Gdzie  obdarte kolano czy blizna są wspomnieniami z   naszego "szalonego"  dzieciństwa
 

A czy Wam się zdarza spędzić z dzieckiem cały dzień  na świerzym powietrzu,że obiad jecie na kolację?
 U nas to chyba będzie standard ,a zwłaszcza w piękne słoneczne dni,których mam nadzieję będzie coraz więcej...
P.S. Dzisiaj rano było słońce a popołudniu już chmurzyska i deszczyk...ahh z tą pogodą...

 













A wedłgug Was wypada czy nie wypada korzystać z huśtawek na placu zabaw będąc staruszkiem?
 Ja mam zamiar dożyć tego wieku w którym jest ta starsza Pani i chcę iść z wnukami na plac zabaw i się z nimi huśtać :)

czwartek, 12 czerwca 2014

Niemoc...

 Dzisiaj będzie smutno,przywrócone wspomnienia z 3 lat wstecz.. Niestety są sytuacje,które mogą spotakć każdą z nas... od tamtego momentu zrozumiałam coś bardzo ważnego, zrozumiałam jak ważna jest dla nas osoba,która zaczęła żyć w nas i nie ważne do kogo będzie podobne, ani jaki kolor będzie miało oczu, czy włsosów. Ważne staję się dla nas żeby wytrwać do końca, urodzić zdrowe upragnione dziecko.

Mam kilka znajomych które straciły dziecko przedwcześnie, krótko mówiąc poroniły.
Gdy te sytuacje je dotkneły ja byłam na etapie studiów...
Dopiero co skończyłam te upragnione 18 lat i nie było mi w głowie rozumienie tragedii jaką jest strata nienarodznonego dziecka. Takie widomości spływały po mnie jak po kaczce, przykre ale prawdziwe.

Jednak gdy przyszedł moment,że sama pragnęłam DZIECKA jak niczego innego wcześniej, tematy o poronieniu omijałam szerokim łukiem,ba wogóle takie nawet mi na myśl nie przychodziły.
 
Gdy  zaszłam w ciąże miałam koleżankę ,która już była ciężarówką od dobrego miesiąca lub więcej. Poleciałam do niej żeby się pochwalić swoim szczęściem. Wpadam radosna jak skowronek, od drzwi z uśmiechem na twarzy wykrzyczałam swoją dobrą nowinę a zaraz po tym zaczęłam mówić o naszych spacerach  z wózkami,że razem będziemy czekać na poród,...itd.itd.itd.

Gdy nagle tą moją nieokiełznaną radość zabija zdanie które pada  z jej ust 
"Ja już na nic nie czekam.." ona cichnie...
 Mi oczy bieleją- wychodzą na wierzch,na usta pcha się "dlaczego?! co się stało?!" jednak brak odwag,brak tej pieprzonej odwagi żeby wtrącić jej się w zdanie,czekam...
Ona kończy "..poroniłam 3 dni temu..." 

Z mojej twarzy zniknął uśmiech w sercu zagościł straszny smutek, wręcz poczułam ukłucie w brzuchu, zasłoniłam go rękoma, jakbym chciała ,żeby moje dziecko nie słyszło tego co się w tamtym momencie działo... Ja już w tamtym momencie kochałam tą mała fasolkę nad życie, moje malutkie dziecko, moje idealne wymarzone dziecko.

...jedyne co mogłam wydukać przez łzy, które napłynęly mi do oczu   : "strasznie mi przykro". Przytuliłam ją,patrzyłam na jej wychudzoną smutną twarz, nasze łzy mówiły więcej niż tysiąc słów,które w takiej sytuacji nie pomogą, nie zmienią już nic....

 poszłam do swojego mieszkania i..... i płakałam jak dziecko..
Mój partner stał jak wryty, gdy zobaczył mnie w jakim stanie weszłam do domu,nie potrafiłam mu powiedzieć co się stało. 

Tylko łzy, dużo łez...

Dopiero ta sytuacja uświadomiła mi,że poronienie to straszna trauma,największe nieszczęście jakie może spotkać kobietę nienarodznonego dziecka.


...nie wyobrażam sobie co ona wtedy mogła poczuć , mało tego nie wyobrażam sobie co ona wtedy czuła....

Wiem jak ja się poczułam mówiąc jej o swoim największym szczęściu, gdy ona przeżywała swoją największą tragedię..

wtorek, 10 czerwca 2014

Bez pampersa, czyli przygoda Urwiska z nocnikiem...



W życiu każdego rodzica przychodzi pora na odpieluszkowanie swojej pociechy. Jedni mają pod górkę... inni czyli tak jak my z górki:)
Nasza przygoda z nocnikiem zaczęła się gdy Urwis skończył rok , niestety skończyła się niepowodzeniem i odpuściłam. A mianowicie po 15 minutach spędzonych na nocniku i tak załawiał swoje potrzeby fizjologiczne do pampersa...

W styczniu tego roku gdy Urwisek skończył 2 latka, przyszedł ze spaceru i poprostu sam siadł na nocnik. I tak się zaczęło. W domu bez pampersa na spacerach jeszcze korzystaliśmy, bo matka wygodna nie chciała,żeby jej synek chodził mokry lub ..... no wiecie. Po za tym porę zimową na odpieluszkowanie zecydowanie odradzam ;)
Ale teraz z czystym sumieniem mogę się przyznać ,że od miesiąca pampers towarzyszy nam już tylko w nocy lub w trakcie drzemki i też dla wygody ,bo Urwis wstaje z suchym pamperkiem i idzie sam na nocnik.Jednak wole uniknąć zalanego łóżka ;)Wiem,że są specjalne ceratki i inne przedmioty pomocne w moczeniu podczas snu,ale wystarczy mi narazie,że podczas dnia pampers nam już nie towarzyszy. 
Oczywiście zdarzały się małe "wpadki" jak się zapomniał ,albo pogrąży w zabawie. 
Mój sposób na uniknięcie takowych "wpadek" jest jeden, pytam Urwiska często czy nie chce siku lub "dwójeczki".:)
Pamiętajmy ,że 2 latek może się zapomnieć, to jeszcze jest małe dziecko, które swoje potrzeby załatwiało dotychczas w prosty i łatwy sposób czyli pod siebie.
Teraz gdy upalne dni nadchodzą cieszę się jeszcze bardziej ,że nie używamy już pampersów.
Na rynku jest mnóstwo nocników, możemy przebierać w kolorach wzorach i oczywiście w cenach ;) 
  U nas sprawdził się normalny nocnik, bez melodii ,bez spłuczki i miejsca na papier toaletowy ;) Jednak nie jest "zwyklakiem", jest kształtny i wyglądem zachęca do korzystania ;) Wpadłam na niego przypadkiem jak przeglądałam ebay w poszukiwaniu tego "idealnego" nocnika ;) Możecie się śmiać ,ale dla mnie wzór był ważny :P
Każdemu rodzicowi życzę tak łatwego pożegniania z pieluszkami jak u nas. Powodzenia i cierpliwości. 


Kilka moim zdaniem "ciekawych" nocników ;) Zdjęcia z Internetu. 

1. Oczywiściena pierwszym miejscu nasz Dino z firmy SUMMER Infant TU


2. Wpadł mi w oku jakiś czas temu, przyjazny kształt i kolorki. Firma  Kids Kit Baby Bug Potty TU



3. Toaleta FISHER PRICE


4. Żabka FISHER PRICE


P.S. U nas zaraz będzie tydzień bez smoczka :)
 Nie przypuszczałam,że aż tak łatwo i szybko uda nam się go odstawić. :)
Dumna jestem z mojego kochanego chłopczyka .
Pozdrawiamy!