Dzień zapowiadał się naprawdę super, po drodzę na plaże zaliczyliśmy fastfood-a i już miałam pewność ,że spacer może trwać nawet do wieczora.
Po przybyciu na plaże i dosłownie 3 minutach słyszę jak moje dziecko mówi" ała ała", i macha rączką, jak każda matka lece na złamanie karku, żeby zobaczyć co się stało i co widzę!!! Moje dziecko w piasku znalazło rozbitą butelkę i pocieło sobie paluszki, na widok krwi wpadam w panikę, Adi widząc moją zdenerwowaną twarz i krew zaczyna płakać. W głowie mętlik nie mam płynu odkażającego ani plastra, palec krwawi i jest w piasku. Biore małego na ręce i pędze lece do kiosku/kawiarni co jest na plaży. Z łzami w oczach prosze o plaster i kubek wody....
Na szczęście rana okazała się małym rozcięciem.
Jestem matką, jestem panikarą straszną, jeżeli chodzi o życie i zdrowie mojego pierworodnego. Mam na punkcie jego bezpieczeństwa JOBA, pewnie jak każda matka. Oczywiście wieczorem zaczął się w mojej głowie thiller, że co by było jakby ten sam dzień , był naprawdę grącym dniem wiosny i moje dziecko wpadło w to miejsce z gołą stopą....... Ja osobiście stanęłam na szkło jak byłam w wieku Urwiska , odcięłam sobie połowę pięty, naszczęście doszyli. Siostra mojej przyjaciółki w wieku 5/6 lat stanęła na rozbity słoik jak byliśmy na kąpielisku. Przeżywałam podwójnie cała sytuacje ze szkłem wieczorem, i dziękowałam Bogu że nic sie nie stało,że to tylko małe rozcięcie......
Zaufanie do publicznych miejsc na dzień dzisiejszy jest wyczerpane do minimum a swojej intuicji już nigdy nie zawiodę, bo ten plaster i woda do odkażania były mi wtedy potrzebne jak nigdy dotąd.
Urwis:
Buty CONVERSE
Spodnie KUKUKID
Kurtka NEXT
Bluza MAYBE4BABY
Czapka GAP